Witam Was serdecznie,
Dzisiaj pierwsza część wpisu o polskiej marce INGLOT powstałej w 1983 roku w Przemyślu. Kosmetyki
INGLOT towarzyszą mi od początku mojej przygody z makijażem, zawsze były bardzo
przystępne cenowo i wysokiej jakości, a do tego produkowane w Polsce (95%
produkcji powstaje w Przemyślu!). Poza salonami firmowymi i wyspami
kosmetycznymi INGLOT można kupić w wielu mniejszych drogeriach na terenie
całego kraju oraz oczywiście w firmowym sklepie internetowym. Pierwszy
zagraniczny salon został otwarty w 2006 roku w Montrealu w Kanadzie, a obecnie
funkcjonuje ponad 530 salonów w ponad 70 krajach na sześciu kontynentach.
Jednym słowem, polskie kosmetyki podbiły Świat! Widać to szczególnie po
wpisaniu hasła z nazwą produktu lub nr cienia w przeglądarkę – otrzymujemy
wyniki z blogów, stron, youtuba, sklepów, z całego świata, w różnych językach.
Dla mnie bardzo ważny jest fakt, że producent oferuje ogromną linię kosmetyków
do samodzielnego komponowania zestawów, mowa tu oczywiście o FREEDOM SYSTEM. Dzisiaj
przedstawię Wam produkty INGLOT które posiadam i używam na co dzień. Pod
zdjęciami znajdziecie oczywiście mój komentarz. Zaczynamy!

W swojej kosmetyczce posiadam jedną pomadkę Inglot z kolekcji Black Swan.
Pomadki o matowym wykończeniu urzekły mnie od pierwszego wejrzenia i miałam
dylemat, którą wybrać (zdjęcie zapożyczone z http://makeup-trendy.pl).
Na szarą 436 decydowałam się po przymierzeniu jej w salonie – przyznam, że wtedy
nie wyglądała zachęcająco, ale tak jak myślałam, wszystko zależy od
odpowiedniego makijażu. Konsystencja pomadki jest sucha i tępa, trudno nakłada
się na usta, a i te muszą być odpowiednio przygotowane (bez peelingu i
nawilżenia ani rusz).
Jednak trwałości nie można jej odmówić. Kolor to szarość
z fioletem, tak zimny odcień wygląda dobrze przy śnieżnobiałych, chemicznie
wybielonych zębach, w innych przypadkach trzeba pamiętać by uśmiechać się „bez
zębów” ;)

Świeżym nabytkiem jest konturówka w żelu AMC o numerze 87. Kolor to
prawdziwy, głęboki morski, mix zieleni, turkusu i niebieskiego.
Jest baaardzo trwała
i muszę usuwać ją olejem kokosowym. Kolor muszę budować, pierwsza warstwa
zostawia lekkie prześwity. Jest bardzo kremowa, jak na żelowy eyeliner wręcz
rzadka, myślę, że gdy odrobinę przeschnie będzie idealna pod względem krycia i
konsystencji. Obawiam się, że zdjęcia nie oddają jej prawdziwego koloru, ciężko
o dobre światło zimą.
Odżywka na bazie wody wzmacniająca paznokcie czeka na razie na użycie.
Kupiłam ją w zestawie myśląc, że będzie dobrym preparatem podkładowym.
Ponieważ
jest to typowa wcierka do kuracji, podczas której malowanie paznokci odpada
zapewne przekażę ją dalej. Niestety nic nie mogę o niej powiedzieć. Słyszałam
dużo pozytywnych opinii o lakierach do paznokci Inglot, jednak nie sprawdzałam
tego osobiście, bo przyznam szczerze, że ceny lakierów odstraszają. W takiej
kwocie powinny same malować paznokcie ;)
Świetnym patentem za który cenię Inglot są magnetyczne kasetki do samodzielnego
komponowania paletek.
Seria Freedom System to również cienie, róże, pudry,
korektory, podkłady w kompakcie, pomadki, rozświetlacze, bronzery o różnej
gramaturze i wykończeniu oraz perfumy w kremie. Kasetki występują w kilku
wielkościach z różnym podziałem miejsca w środku. Ja preferuję „piątki” oraz
paletki Flexi – czyli te bez przegródek z dużym polem magnetycznym.
Na
zdjęciach prezentuję niektóre moje paletki. Magnesy są bardzo mocne, a paletki
zapewniają bezpieczeństwo kosmetykom podczas transportu, tworzywo jest grube,
solidne. Moje zaliczyły kilka bliskich spotkań z ziemią i nic się nie stało.
Mini zalotka idealnie nadaje się do moich oczu o prostych i dość krótkich rzęsach. dobrze leży w dłoni i ładnie podkręca. Gumeczka jest mięciutka a w opakowaniu znajdziemy oczywiście drugą, zapasową.
Standardowe zalotki kiepsko się u mnie spisują, nigdy nie udaje mi się złapać wszystkich rzęs, część podkręcam przy nasadzie, inne "łapią" się tylko końcami, jednym słowem mordęga i efekt mizerny. Mini zalotka Inglota umożliwia mi łapanie rzęs partiami i podkręcanie w jednakowej odległości od nasady. Nie łamie rzęs i nie podkręca ich pod kątem prostym :)
Mam nadzieję, że moja opinia była dla Was przydatna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz