Po
Makeup Revolution, która to firma szturmem zdobyła światowe rynki proponując
przystępne cenowo „odpowiedniki” znanych i lubianych produktów droższych marek
czas na kolejną kosmetyczną nowość. FREEDOM MAKEUP LONDON bo o niej mowa,
pochodzi mówiąc językiem motoryzacyjnym, z tej samej stajni co Makeup
Revolution. FREEDOM proponuje całą gamę kosmetyków w jeszcze atrakcyjniejszych
cenach niż jej starsza siostra. Oczywiście, muszą być jakieś ale – w Polsce w
dalszym ciągu kosmetyki obu linii można kupić jedynie przez internet.
Mój wybór padł na paletkę matowych
cieni do powiek Pro Shade & Brighten
Mattes Kit 1 oraz matowe trio do twarzy PRO BRONZED PROFESSIONAL Warm Lights.
Jako
pierwsza w oczy rzuca się wielkość produktów. Paletka cieni jest malutka,
zgrabna, dobrze rozplanowana, cienie wypełniają ją niemal całkowicie i nie ma w
niej zbędnej, niezagospodarowanej przestrzeni. Trio do twarzy jest natomiast
ogromne. To chyba największy samodzielny produkt jak posiadam. Niczym spodek od
filiżanki. Podobnym produktem do twarzy wielkościowo i strukturalnie jest
zestaw do konturowania twarzy z Sephory. Konsystencja obu produktów jest bardzo
podobna, przyjemnie miękka, niemal satynowa ale wciąż o matowym wykończeniu. Wszystkie
produkty do twarzy są matowe, najjaśniejszy służy mi jako puder, choć u
normalnych w kolorze osób sprawdzi się jako matowy rozjaśniacz makijażu. Średni
ma żółty odcień i dla mnie jest nieco za ciemny, ale wszystkich „normalnych”
zapewne ucieszy jego tonacja i z powodzeniem nałożą go na całą twarz. Brązer
jest delikatny, w chłodniejszym jednak nie szarawym odcieniu jak np. 505
Inglot, ładnie konturuje, dobrze sprawdza się w dziennym i lżejszym makijażu.
Moja subiektywna ocena to trio –TAK, cienie – NIE.
Mam nadzieję, że moja opinia o produktach FREEDOM MAKEUP
była dla Was przydatna.
Pozdrawiam, M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz