wtorek, 3 października 2017

Makeup Revolution Fortune Favours the Brave



Witam Was serdecznie,

Rys historyczny: Paleta Makeup Revolution o wdzięcznej nazwie „Fortune Favours the Brave” zachwyciła mnie gdy tylko zobaczyłam ją w zeszłym roku w newsletterze TAMBeauty. Wizualnie elegancka, cieniowo zróżnicowana, nie była jednak w planach zakupowych. Aż tu nagle, w maju 2016r, zupełnie przypadkiem „wpadłam” na nią w drogerii w Opolu. Bił od niej blask i krzyczała: „Bierz mnie!”. Serio, mam świadków. 


Paletkę przetestowałam i jej recenzja od dłuższego czasu znajduje się w plikach przeznaczonych DO PUBLIKACJI. Wreszcie czas na nią, tym bardziej, że pojawia się w przecenach w najpopularniejszych drogeriach internetowych. Będę kusić, ostrzegam.


Paleta jest profesjonalnie opakowana, kartonik zafoliowany, w środku woreczek i dopiero w nim, wykonana z grubego, porządnego tworzywa, paletka z 30-toma cieniami. Całkowita waga cieni to tylko 16g, są one więc naprawdę malutkie 0.53g, (przykładowo cień z palety Sleek ma 1.1g a pojedynczy cień Inglot 2.5g).

Lusterko jest wysokiej jakości, nie zniekształca i można zrobić w nim makijaż. Pędzelek dołączony do paletki to najsłabszy jej punkt, nie znalazłam dla niego jak dotąd żadnego zastosowania… 



Cienie, jak to w droższych paletkach MUR, są bardzo dobre jakościowo. Oczywiście mam na myśli stosunek jakości do ceny. Znajdziemy tu wiele kolorów, ciepłych i zimnych, matowych, satynowych, perłowych i z drobinkami. Można wykonać nią w zasadzie makijaż na każdą okazję, również bardzo odważny i szalony. Podoba mi się różnorodność wykończeń oraz zróżnicowanie kolorów. W paletach z dużą ilością cieni zawsze denerwuje mnie fakt, że co najmniej kilka z nich wygląda identycznie. W tej palecie nie ma tego problemu. Matowe cienie SOFT oraz CREAM to świetne cienie podstawowe o dość dobrej pigmentacji, jeden cieplejszy, drugi chłodniejszy. PEACHY to takie różowe złotko, podobny do popularnego cienia 217 PASTEL PEACH oraz 205 GOLDEN ROSE Kobo. BLACQUA to iście smolista czerń. 



W palecie są też wyjątkowe kolory, które zaliczam do ulubieńców. Prawie wszystkie cienie są miękkie, aksamitne i dobrze się blendują. Są jednak zróżnicowane pod względem pigmentacji, trzy z nich: MIDNIGHT RAINBOW, TIP TOP i SMOOTHIE kiepsko wypadają na swatchach i na powiece. Przyznam, że na mokro efekt jest lepszy, są to jednak najsłabsze cienie z paletki. 3 na 30 to niezły wynik. Jedyny cień jakiego brakuje mi w palecie i na który wymieniłabym TIP TOP to szarość. W palecie nie ma żadnego szarego cienia :/

Chciałam wam jeszcze zaprezentować mój top z paletki, czyli ulubione 4 cienie: TRANSFORM, YES PLEASE, WINNING oraz CASHMERE.
Ze względu na uniwersalność, jakość i wybór kolorystyczny uważam, że to bardzo dobra paleta, warta zakupu. Obmacałam ją całą w drogerii i tak mi się spodobała, że bez żalu zapłaciłam za nią prawie 60zł. Wiem, że teraz są dużo tańsze i jeszcze dostępne.



Na konic makijaż zmalowany paletką MUR. Użyłam cieni: CREME pod łukiem brwiowym, TIP TOP w załamaniu powieki, CREME + YES PLEASE w wewnętrznym kąciku oka, SMOOTHIE + TRANSFORM w zewnętrznym kąciku oka, GREEN MACHINE + odrobina NEW WORLD na środku powieki.








Mam nadzieję, że moja opinia była dla Was przydatna, zwłaszcza jeśli rozważacie zakup uniwersalnej, ale jednocześnie kolorowej, dobrej jakościowo i przystępnej cenowo paletki. 


Pozdrawiam, M.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz