Cieniami do powiek od Hani Knopińskiej zachwycałam się już w open box’ie
prezentowanym na You Tube, link TU. W dzisiejszym poście zamieszczam swatche
wszystkich posiadanych odcieni i krótką charakterystykę Glam Shadows i Glam
Box’ów.
Zacznę od samych paletek, bo warto poświęcić im trochę uwagi. Są ładne,
dobrze zaprojektowane i bardzo dobrze wykonane. Magnes dobrze trzyma cienie,
biała powierzchnia jest śliska i łatwa w czyszczeniu. Kupiłam gotowy Glam Box
edycja I z 12 cieniami oraz jedną pustą paletkę tej samej wielkości. Nie mam
zastrzeżeń co do paletek, jednak osobiście moimi ulubieńcami nadal pozostają
plastikowe zamykane palety (ostatnio odkryłam kolejną super-paletkę:
super-fajną, super-tanią i super-na podróż).
W Glam Box’ie edycji I znajduje się 12 harmonijnie dobranych cieni,
którymi można wykonać dzienny, wieczorowy i okazjonalny makijaż. Myślę, że
każdy znajdzie tu coś dla siebie. Słyszałam „zarzuty”, że w paletce brakuje
czerni. Mnie zupełnie jej nie brakuje, bo mimo, że lubię mocny makijaż, czarny
cień jest tym najrzadziej używanym. Wszystkie cienie są doskonale
napigmentowane a praca z nimi to czysta przyjemność. Mają, tak miłą mojemu
sercu, miękką i gładką konsystencję, bez kredowego efektu w matach, świetnie
się blendują. Dla mnie są to cienie z wyższej półki, pod względem jakości ale
też i ceny. 15zł za sztukę, przy uzupełnianiu paletki 12-stoma lub więcej
cieniami to niemało, a do tego jeszcze cena paletki. Zupełnie jak w przypadku
Inglota. Glam Shadows są lepszej jakości niż wkłady Inglot, niestety kosztem
wagi – Inglot to 2,5g a Glam Shadow waży 1,8g. Cienie w palecie na zdjęciu, zaczynając od górnego rzędu od lewej to
kolejno: Orzech Kokosowy, Coca Cola, Jogurt, Nudziara, Jas Fasola, Balerina, Pantofelek,
Bursztynek, Bursztynek, Lambada, Winny!, Capuccino i Blada brzoskwinia.
Zaznaczę, że moja skóra jest baaardzo jasna, przejrzysta o neutralnym odcieniu.
U każdego cienie będą prezentowały się nieco inaczej.
Na zdjęciu powyżej:
- Orzech Kokosowy – bardzo ciepły i bardzo ciemny perłowy brąz;
- Coca Cola – ciepła, ciemna, matowa oberżyna, najbardziej „suchy” ze wszystkich;
- Jogurt – matowa śmietanka (ecru).
Na zdjęciu powyżej:
- Nudziara – niesamowity perłowy beż mieniący się na złoto i różowo;
- Jas Fasola – śliwkowy o chłodnym połysku;
- Balerina – perłowa biel.
Na zdjęciu powyżej:
- Pantofelek – perłowy brudny róż;
- Bursztynek, Bursztynek – nazwa bardzo trafiona, perłowy bursztynowy;
- Lambada – różowo-pomarańczowa perła.
Na zdjęciu powyżej:
- Winny! – matowe chłodne bordo;
- Capuccino – matowy nude;
- Blada brzoskwinia – matowy, jaśniutki łosoś.
Duochromy na zdjęciach
powyżej:
- Cytrynowa Mgiełka – błękit opalizujący na żółto-złoto;
- Jednorożec – róż opalizujący na niebiesko i zielono;
- Patyna – brązowo-różowy opalizujący na turkusowo.
Duochromy na zdjęciach
powyżej:
- Chiński Jedwab – szaro-fioletowe cudo opalizujące na złoto;
- Masa perłowa – beż opalizujący na delikatny róż;
- Perskie Oko – ceglasty brąz opalizujący na szmaragdowo.
Metalik na zdjęciu powyżej:
- Wiśniówka – na mojej skórze to ciepłe bordo połyskujące zimną fuksją!
Kolory które pokochałam,
to Chiński Jedwab, Cytrynowa Mgiełka, Jogurt, Nudziara i Pantofelek. Zwłaszcza
wymienione dwa duochromy są moim osobistym hitem!
Podsumowując, cienie
zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie zapomnę wielkiego rozczarowania paletą Zoeva
z którą wiązałam ogromne nadzieje, tu było zupełnie odwrotnie. Uważam, że Glam
Shadows to bardzo dobry produkt dla profesjonalistów, bo inwestycja szybko się
zwróci, oraz dla osób które malują tylko siebie, lecz lubią profesjonalne
kosmetyki i mają wyższy budżet.
Na koniec makijaż dzienny
z kroplą koloru. Pod łukiem brwiowym Jogurt, w załamaniu powieki Capuccino. W
wewnętrznym kąciku oka Chiński Jedwab, na środku powieki mix Chińskiego
Jedwabiu i odrobina cienia MIYO Ambition, zewnętrzny kącik
oka przyciemniony Patyną i Matt Wood z paletki The Balm (Meet Matt(e) Nude). Na
dolnej powiece Chiński Jedwab i Matt Wood. Oko pięknie opalizowało na złoto i
niebiesko, czego nie udało mi się uchwycić na zdjęciu. Inspiracją makijażu był,
jak widać, lakier do paznokci ;)
Mam nadzieję, że wpis Was
zaciekawił i był przydatny.
Pozdrawiam, M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz