wtorek, 17 października 2017

Jasne podkłady / Pale foundations



Witam Was serdecznie,
 
Chciałam zaprezentować Wam kilka jasnych, łatwo dostępnych podkładów, które mogą zainteresować takich bladziochów jak ja.

Numerki podkładów odpowiadają swatchom. Będzie dużo zdjęć, bo chciałam jak najlepiej uchwycić kolory i tonacje. Zdjęcia robione przy świetle dziennym. Oto podkłady bezpośrednio po nałożeniu:


 Następnie roztarłam i pozostawiłam je do wyschnięcia. Możecie zauważyć oksydację niektórych:
 Zbliżenia poszczególnych kolorów:

 


Po zaschnięciu:

Podkłady oczywiście różnią się właściwościami. Najbardziej kryjące i trwałe są Revlony Color Stay i co ciekawe 150 Buff w wersji dla cery tłustej/mieszanej (bardziej zółty) różni się kolorem od wersji do skóry suchej/normalnej. Są dobre na specjalne okazje i wielkie wyjścia. Niestety u mnie po obu wersjach następuje gwałtowny wysyp nieprzyjaciół na twarzy.

Ingrid i oba Maybelline są to podkłady o lekkim kryciu. Są również średnio-trwałe. Lubię je, no może poza Affinimat, który bardzo wysusza moją skórę i ma nielubianą przeze mnie wodnistą konsystencję.

Rimmel ładnie matuje i ładnie trzyma się na twarzy. Nie wywołał u mnie alergii ani wysypu pryszczy, gdyby nie mocny różowy podton używałabym go na pewno chętniej. 

Deborah i Max Factor to bardzo podobne do siebie podkłady, pod względem trwałości, konsystencji, krycia. Deborah szybciej zastyga. Max Factor w tym zestawieniu jest lekko różowy, Deborah ma natomiast świetne oliwkowe podtony :)

Na koniec mój ulubieniec, czyli Missha. Jestem zachwycona tym podkładem, a zwłaszcza jego kolorem, który zimą odpowiada mi w 100%. UWAGA, jest super-extra-jasny. Świetnie kryje, jest długotrwały, nie powoduje żadnych reakcji skórnych, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że je "leczy". Do tego wysoki filtr, eleganckie opakowanie i duża wydajność. Mój ulubieniec :)

Obecnie testuję dwa koreańskie kremy BB - Missha Perfect Cover BB Cream 13 oraz It's Skin Babyface BB Cream Moisture. O jednym mam już wyrobioną opinię. Więcej szczegółów wkrótce:)


Mam nadzieję, że wpis Was zaciekawił i był przydatny. 

Pozdrawiam, M.


 

wtorek, 10 października 2017

Glam Shadows - recenzja i swatche / Glam Shadows - review and swatches


Witam Was serdecznie,

Cieniami do powiek od Hani Knopińskiej zachwycałam się już w open box’ie prezentowanym na You Tube, link TU. W dzisiejszym poście zamieszczam swatche wszystkich posiadanych odcieni i krótką charakterystykę Glam Shadows i Glam Box’ów.

Zacznę od samych paletek, bo warto poświęcić im trochę uwagi. Są ładne, dobrze zaprojektowane i bardzo dobrze wykonane. Magnes dobrze trzyma cienie, biała powierzchnia jest śliska i łatwa w czyszczeniu. Kupiłam gotowy Glam Box edycja I z 12 cieniami oraz jedną pustą paletkę tej samej wielkości. Nie mam zastrzeżeń co do paletek, jednak osobiście moimi ulubieńcami nadal pozostają plastikowe zamykane palety (ostatnio odkryłam kolejną super-paletkę: super-fajną, super-tanią i super-na podróż).
 

W Glam Box’ie edycji I znajduje się 12 harmonijnie dobranych cieni, którymi można wykonać dzienny, wieczorowy i okazjonalny makijaż. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Słyszałam „zarzuty”, że w paletce brakuje czerni. Mnie zupełnie jej nie brakuje, bo mimo, że lubię mocny makijaż, czarny cień jest tym najrzadziej używanym. Wszystkie cienie są doskonale napigmentowane a praca z nimi to czysta przyjemność. Mają, tak miłą mojemu sercu, miękką i gładką konsystencję, bez kredowego efektu w matach, świetnie się blendują. Dla mnie są to cienie z wyższej półki, pod względem jakości ale też i ceny. 15zł za sztukę, przy uzupełnianiu paletki 12-stoma lub więcej cieniami to niemało, a do tego jeszcze cena paletki. Zupełnie jak w przypadku Inglota. Glam Shadows są lepszej jakości niż wkłady Inglot, niestety kosztem wagi – Inglot to 2,5g a Glam Shadow waży 1,8g. Cienie w palecie na zdjęciu, zaczynając od górnego rzędu od lewej to kolejno: Orzech Kokosowy, Coca Cola, Jogurt, Nudziara, Jas Fasola, Balerina, Pantofelek, Bursztynek, Bursztynek, Lambada, Winny!, Capuccino i Blada brzoskwinia. Zaznaczę, że moja skóra jest baaardzo jasna, przejrzysta o neutralnym odcieniu. U każdego cienie będą prezentowały się nieco inaczej.


Na zdjęciu powyżej:
  • Orzech Kokosowy – bardzo ciepły i bardzo ciemny perłowy brąz;
  • Coca Cola – ciepła, ciemna, matowa oberżyna, najbardziej „suchy” ze wszystkich;
  • Jogurt – matowa śmietanka (ecru).
 
Na zdjęciu powyżej:

  • Nudziara – niesamowity perłowy beż mieniący się na złoto i różowo;
  • Jas Fasola – śliwkowy o chłodnym połysku;
  • Balerina – perłowa biel.
 
Na zdjęciu powyżej:

  • Pantofelek – perłowy brudny róż;
  • Bursztynek, Bursztynek – nazwa bardzo trafiona, perłowy bursztynowy;
  • Lambada – różowo-pomarańczowa perła. 
Na zdjęciu powyżej:

  • Winny! – matowe chłodne bordo;
  • Capuccino – matowy nude;
  • Blada brzoskwinia – matowy, jaśniutki łosoś.
 
Oprócz gotowej paletki zamówiłam kilka pojedynczych cieni duochrome i jednen metaliczny oraz klej-bazę do cieni Glam Glue. Zdecydowałam się na Cytrynową Mgiełkę, Jednorożca, Patynę, Chiński Jedwab, Masę Perłową, Perskie Oko i Wiśniówkę. Klej zamówiłam na wszelki wypadek, czytając wcześniej o charakterystyce cieni. To była dobra decyzja, bo duochromy najwygodniej nakładać mi właśnie na bazę z kleju. Dobrze trzyma cienie i najlepiej wydobywa ich kolory oraz wielowymiarowość. Próbowałam nakładać też „na mokro”, ale efekt płynnego metalu na powiece jest dla mnie zbyt odważny na co dzień. W filmie mówię o "Wiśniówce" jako o beztalkowcu, bo zamawiając go byłam przekonana, że taki właśnie jest ;) Okazało się, że różni się konsystencją bo jest z innej linii, metalicznej. Mój błąd, wybaczcie.
 
 
Duochromy na zdjęciach powyżej:
  • Cytrynowa Mgiełka – błękit opalizujący na żółto-złoto;
  • Jednorożec – róż opalizujący na niebiesko i zielono;
  • Patyna – brązowo-różowy opalizujący na turkusowo.
 

 
Duochromy na zdjęciach powyżej:
  • Chiński Jedwab – szaro-fioletowe cudo opalizujące na złoto;
  • Masa perłowa – beż opalizujący na delikatny róż;
  • Perskie Oko – ceglasty brąz opalizujący na szmaragdowo.
 
Metalik na zdjęciu powyżej:
  • Wiśniówka – na mojej skórze to ciepłe bordo połyskujące zimną fuksją!
 
Kolory które pokochałam, to Chiński Jedwab, Cytrynowa Mgiełka, Jogurt, Nudziara i Pantofelek. Zwłaszcza wymienione dwa duochromy są moim osobistym hitem!
 
 
Podsumowując, cienie zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie zapomnę wielkiego rozczarowania paletą Zoeva z którą wiązałam ogromne nadzieje, tu było zupełnie odwrotnie. Uważam, że Glam Shadows to bardzo dobry produkt dla profesjonalistów, bo inwestycja szybko się zwróci, oraz dla osób które malują tylko siebie, lecz lubią profesjonalne kosmetyki i mają wyższy budżet.
 
Na koniec makijaż dzienny z kroplą koloru. Pod łukiem brwiowym Jogurt, w załamaniu powieki Capuccino. W wewnętrznym kąciku oka Chiński Jedwab, na środku powieki mix Chińskiego Jedwabiu i odrobina cienia MIYO Ambition, zewnętrzny kącik oka przyciemniony Patyną i Matt Wood z paletki The Balm (Meet Matt(e) Nude). Na dolnej powiece Chiński Jedwab i Matt Wood. Oko pięknie opalizowało na złoto i niebiesko, czego nie udało mi się uchwycić na zdjęciu. Inspiracją makijażu był, jak widać, lakier do paznokci ;)

Mam nadzieję, że wpis Was zaciekawił i był przydatny.
 
Pozdrawiam, M.