Witam Was serdecznie,


Do tego krem
zamknięty jest w designerskiej metalowej puszcze. I wszystko byłoby ok, gdyby
nie jego zapach. Nie mogę. Zwyczajnie nie mogę wytrzymać tego zapachu. Jest to
moje subiektywne odczucie, bo niektórzy nawet go nie czują.
Mnie pozostaje
tylko smarować nim pięty… Dodam, że krem kupiłam w wersji mini – 25ml – i do
tego w dużej promocji :)
Puszka po kremie służy świetnie jako tzw. „opakowanie zastępcze” gdy wybieram
się w jakąś podróż.
Po maseczkach w płachcie,
postanowiłam wypróbować koreańskie maski oczyszczające w tradycyjnej formie
kremu/żelu. Na pierwszy ogień poszedł Pilaten i czarna maska z węglem z
bambusa.
Maska jest faktycznie czarna jak smoła i szklista nawet po zaschnięciu.
Na opakowaniu znajdziemy opis stosowania oraz ostrzeżenia. Tak, maseczka wymaga
ostrzeżenia przed zastosowaniem. Po pierwsze jest bardzo „ostra”, inwazyjna.
Wyrywa wągry z twarzy, niestety czasem razem ze skórą…
Odrywanie jej daje tyle
przyjemności co depilacja plastrami, lecz w przypadku maski należy to robić
stopniowo i powoli. Zgodnie z zaleceniem, przed zastosowaniem należy rozszerzyć
pory przy użyciu okładu z ciepłego ręcznika, jednak ja polecam wykonanie
tradycyjnej parówki z czystej wody lub rumianku (nie używajcie do parówki
produktów zwężających pory jak szałwia, lawenda, olejek herbaciany, tymianek, mięta,
nagietek).
Działa zdecydowanie lepiej niż ręcznik i zmniejsza ryzyko
uszkodzenia naskórka. Maskę należy stosować miejscowo, nie odważyłabym się
zresztą nałożyć ją na całą twarz, raz w tygodniu lub rzadziej. Maska naprawdę
działa i oczyszczenie widać po pierwszym użyciu. Zalecałabym jednak ostrożność
i rozważenie „za” i przeciw” przez stosowaniem, jeśli macie suchą, wrażliwą lub
cienką, naczyńkową skórę.
Druga
maska o kremowej formule to dwupak od Caolion. Dwustopniowa maseczka oczyszczająca
pory to intensywna, rozgrzewająca maseczka oczyszczająca oznaczona na czerwono
i niebieska chłodząca, ściągająca maska.
Kupiłam miniaturę 10g + 15g na wypróbowanie.
To produkt do regularnego stosowania, efekt widać po ok. 3 użyciu. Nie jest tak
diabelska jak Pilaten, ale naczyńkowcy muszą uważać z rozgrzewającą częścią.
Można użyć ją na całą twarz, lecz ja ograniczam się do brody i nosa.
Ostatni
koreański produkt pielęgnacyjny do oczyszczania to musujące mydełko Caolion. Zadaniem
mydełka jest codzienne, stopniowe oczyszczanie skóry i porów. To ręcznie
robiony produkt bez SLS i SLES w składzie, jednak nie nadaje się dla alergików
i wrażliwców. Moja skóra jest zbyt wrażliwa bym stosowała je na co dzień,
używam go przed maskami o których pisałam wyżej, by nie drażnić skóry
peelingiem.
Mydełko nie przesusza jak inne produkty tego typu, ze względu na
stosunkową dużą zawartość olejów i składników nawilżających. Jeśli chcecie
wypróbować ten specyfik, polecam tak jak ja zacząć od miniatury 25g która
wystarcza na dość długo, ok. 2,5 tygodnia codziennego stosowania rano i
wieczorem. To wystarczający czas aby sprawdzić skuteczność jego działania.
Rosyjskie
kosmetyki z serii Apteczka Babuszki Agafii od jakiegoś czasu dostępne na naszym
rynku można już kupić w niektórych drogeriach stacjonarnych. Przedstawię Wam
trzy wybrane produkty, odżywczy krem na noc z jonami srebra, krem na dzień do
35 roku życia oraz maskę do włosów. Przede wszystkim, chcę zwrócić uwagę na
fakt, że kosmetyki ABA są ekologiczne, z naturalnych składników rosnących na
naszej szerokości georgaficznej, słabo konserwowane, przystępne cenowo i
naprawdę bardzo dobre. Przetestowałam kilka rożnych produktów Babuszki Agafii i
żaden mnie nie uczulił. Maski do włosów, szampony oraz peelingi do ciała w
idealnej formie 100g saszetek z odkręcanym korkiem to fantastyczne rozwiązanie
w podróży. Ziołowy peeling w formie przeźroczystego żelu zaskoczył mnie
substancją ścierną – łupiny orzechów, to standard, a w tym peelingu masowałam
się nasionami kminku i kaszą gryczaną! Maski do włosów spełniają swoje zadanie,
podobnie jak szampony, używając ich czuć, że to kosmetyki naturalne. Krem na
noc z jonami srebra to moje prywatne odkrycie. Jest fantastyczny, świetnie
odżywia i zagęszcza skórę a przy tym ogranicza i leczy wszelkie wypryski. Jest
bardzo wydajny i ma minimalny, neutralny, „łąkowy” zapach. Nie powoduje
powstawania suchych skórek ani przetłuszczania skóry a kosztuje mniej niż 10zł
(na ekobieca.pl). Krem na dzień do 35 roku życia nie jest już niestety tak
spektakularny, bo po 30 potrzeba jednak więcej nawilżenia niż ten kremik może
nam dać, ale do młodej cery powinien dobrze się sprawdzić. To produkty do
codziennego użytku, w przystępnych cenach, o bardzo dobrym składzie. Polecam
wszystkim alergikom i wrażliwcom, zwłaszcza produkty z maliną moroszką i olejem
lub wyciągiem z owoców rokitkika.
Na koniec zostawiłam sobie
kolorówkę. Dwa produkty Maybelline produkowane „na” Azję i jeden produkt
koreańskiej firmy Missha. Wszystkie te produkty kupiłam niestacjonarnie i
trochę „w ciemno”. Puder w kompakcie Maybelline to magnetyczny zapas dedykowany
do niebieskiej kasetki z lusterkiem i gąbeczką, której próżno szukać w sklepach
i internecie.
Na szczęście można go włożyć do dowolnej głębszej palety
magnetycznej. Kolor P01 (bo tylko taki był) okazał się dla mnie za ciemny.
Tonacja żółto-oliwkowa przypadła do gustu mojej mamie, która stwierdziła, że to
fantastyczny produkt i używała zamiast podkładu.
Nie bez znaczenia jest fakt,
że puder ma filtr przeciwsłoneczny SPF30.
Faktycznie to typowy, mocno kryjący kompakt, w kamieniu, ale o lekko kremowej
formule, nie pyli. Kompakt jest z linii mineralnej, choć wiadomo, że to taka
drogeryjna mineralność, która z prawdziwymi produktami mineralnymi ma mało
wspólnego, jednak i tak skład jest przyjazny i dobrze spisuje się na tłustej
lub mieszanej, ale zarazem wrażliwej skórze. Na suchej u mojej mamy również
świetnie dawał radę. Dla żółtych bladziochów polecam odcień B01. Drugi produkt
Maybelline to Pure Mineral BB Base w kolorze 01.
Baza to płynny, prawdziwie
mineralny krem BB o bardzo jasnym oliwkowym odcieniu. Krycie jednej warstwy
jest umiarkowane, jednak można je budować. Można go używać samodzielnie przy
skórze tłustej (poprawia jej kondycję), na krem przy mieszanej i normalnej, lub
jako bazę pod podkład. Nie ma tu żadnych zbędnych olejów i alkoholu, bazą jest
woda. Filtr (mineralny) SPF26 zapewnia przyzwoitą ochronę w naszym klimacie.
Polecam. Na zdjęciu zestawiony
z Max Factor All Day Flawless 40 Light Ivory i Loreal True Match N1.
Z Misshy zdecydowałam się na
mocno kryjący podkład The Style z SPF30 w kolorze 13 Peach Beige bo wszystkie
kremy BB w tym kolorze były już wyprzedane. I okazało się, że trafiłam w 10! To
najlepszy podkład jaki kiedykolwiek używałam. Nie wchodzi w interakcje z żadnym
kremem, na każdej bazie wygląda i nosi się tak samo. Jest bezalkoholowy,
bezolejowy, a nośnikiem jest woda z bławatka. Podkład przede wszystkim znacząco
poprawił kondycję mojej skóry. Nie powoduje wyprysków, nie przesusza, nie
przetłuszcza, nie podkreśla zmarszczek, świetnie kryje naczyńka, nie osadza się
i nie zatyka porów.
Do tego wspaniały super jasny kolor niczym druga, lepsza
skóra. Dla mnie to ideał i zamierzam się go trzymać. Wysoki filtr i fajny skład
są przyjazne dla alergików i wrażliwców. Podkład jest bardzo wydajny i wystarcza
na długo, można budować krycie, lecz uważam, że nie ma takiej potrzeby. Można
nanosić go palcami, ale najlepiej wilgotną ściętą gąbką-jajkiem z Rossmana
(dobrze spisują się też gąbki Donegal i W7, natomiast jajek Kyllis, Golden Rose
oraz Vipera nie polecam). W przeciwieństwie do Revlona Color Stay, bardzo
dobrze zmywa się i z twarzy i z gąbeczki (nawet zaschnięty można łatwo usunąć i
nie odbarwia). Kolor 13 Peach Beige to super jasny oliwkowy z kropelką
beżo-różu (?). Zdecydowanie nie jest żółty, ale nie jest też różowy. Zestawiłam
go na zdjęciu z Loreal True Match N1. Kryjących podkładów nie powinno się
stosować codziennie o czym kilkakrotnie gorzko się przekonałam, jednak The
Style jest na tyle delikatny i o przyjaznym składzie, że używając go od trzech
miesięcy co rano, skóra jest w takim stanie, że swobodnie pozwalam sobie na
wyjście bez makijażu:)
Mam nadzieję, że wpis był dla Was ciekawy i przydatny.
M.
ale kusisz dziewczyno!!!
OdpowiedzUsuń